Za każdym razem gdy kupuję cytrynę od razu na śmierć o niej zapominam. Jak już jakimś cudem o niej sobie przypomnę to okazuje się, że jest tak masakrycznie wysuszona, że potrzebna jest piła, albo dłuto i młotek. Postanowiłam więc przedłużyć cytrynom życie i nabić je w słoik :) Teraz za każdym razem jak tylko przynoszę cytryny do domu sparzam wrzątkiem około minuty, dokładnie wycieram na sucho,
kroję w plastry i wkładam do słoika, przesypując cukrem. Zakręcam i wkładam do lodówki :) Zawsze jest świeża gdy jej potrzebuję :)