Nalewka na mandarynkach
Nowy Rok niesie ze sobą nowe plany i nadzieje. Na koniec mijającego, tego starego, robimy bilans życia z nadzieją na to, że się nie rozczarujemy. No niestety, mój znów wyszedł bardzo blado i aby nie załapać "doła giganta" postanowiłam dokonać bilansu domowej spiżarni, a w szczególności jej alkoholowych zasobów. I tu ku mojej rozpaczy zauważyłam ubytek w dziale nalewkowym. Co prawda wiśniówka, porzeczkówka i cytrynówka, zostały przeze mnie umieszane w ilościach astronomicznych, ale ich stan niestety się skurczył. Niezwłocznie należy więc zwiększyć alkoholowy asortyment. Polecam mandarynówkę wszystkim nalewkowym smakoszom.
Potrzebne będą: słój lub butla, dwanaście dojrzałych mandarynek, woda, cukier, goździki, cynamon i 1/2 l spirytusu. Mandarynki obieramy,
dzielimy na cząstki, usuwamy błonki i włókna. Wkładamy w woreczku
do zamrażalnika - ja na całą noc. Gdy są już zamrożone kroimy na małe cząstki i wrzucamy do słoja. Gotujemy dwie szklanki wody ze szklanką cukrem i
powstałym, schłodzonym syropem zalewamy mandarynki. Dodajemy sześć goździków i pół łyżeczki cynamonu. Zalewamy spirytusem, zamykamy i
odstawiamy na 3 tygodnie. Po których to mandarynówkę filtrujemy i rozlewamy do butelek.
Butelki korkujemy i pozwalamy dojrzeć przez pół roku - bardzo śmieszne :) my raczej nie pozwolimy.
Oj chyba przez 3 tygodnie to ona raczej wyparuje niż się "Przegryzie" :-) Pozdrawiam Kirka
OdpowiedzUsuń