Nie wiem, jak Ty, ale ja mam słabość do pieczywa. Taką prawdziwą, życiową słabość. Gdyby piekarnia była facetem, to ja bym się dawno zakochała. I chociaż życie pokazało mi już niejedną przypaloną skibkę i niejednego spalonego bułkarza (czytaj: chłopa, co obiecywał ciepło, a zostawił z dymem), to i tak wracam do tego tematu jak bumerang.
Bo z bułkami - i z życiem - jest tak, że zawsze warto zacząć od nowa. Ale tym razem po swojemu.
Dziś zapraszam Cię na bułki. Ale nie takie z białej mąki, od których potem człowiek chodzi napuchnięty jak balon po kinderbalu. To są ciemne, sycące, keto-buły, które nie tylko pachną jak piekarnia marzeń, ale i nie robią rewolucji w cukrze. Zero mąki pszennej, zero glukozo-wariacji - tylko błonnik, zdrowe tłuszcze i smak, który naprawdę robi robotę.
Idealne do jajka, do pasty z awokado albo - bądźmy szczere - do pożarcia samej, prosto z pieca, z masełkiem.
Składniki (na 6 bułek z charakterem):
-
100 g mąki migdałowej
-
30 g zmielonego siemienia lnianego (ciemne będzie super!)
-
30 g łusek babki jajowatej (to one robią „glutenową” robotę bez glutenu)
-
2 łyżki oleju kokosowego lub masła klarowanego
-
1 łyżeczka proszku do pieczenia (bez aluminium)
-
1 łyżeczka soli
-
1 łyżeczka octu jabłkowego
-
3 jajka (L)
-
ok. 150 ml ciepłej wody
👉 Opcjonalnie: czarnuszka, pestki dyni, słonecznik do posypania. Bo kto bogatemu zabroni?
Wykonanie – proste jak bułka z masłem:
-
Rozgrzej piekarnik do 180°C (termoobieg). Niech czeka, aż Ty zrobisz swoją magię.
-
W dużej misce wymieszaj wszystkie suche składniki: mąkę migdałową, siemię lniane, łuski babki jajowatej, proszek do pieczenia i sól.
-
W drugiej misce roztrzep jajka, dodaj olej/masło, ocet jabłkowy i ciepłą wodę.
-
Wlej mokre do suchych, wymieszaj energicznie. Masa zrobi się dość gęsta - jak plastelina na głodzie. Ale tak ma być!
-
Odstaw ciasto na 5-10 minut. Łuski babki zadziałają i masa nabierze elastyczności.
-
Zwilżonymi dłońmi uformuj 6 bułek, układaj na papierze do pieczenia. Możesz je lekko spłaszczyć, jeśli lubisz „wiejskie” klimaty.
-
Posyp, czym chcesz - ja daję czarnuszkę i pestki dyni, bo jestem królową dekoracji.
-
Piecz około 35-40 minut, aż się lekko zarumienią i będą wydawały ten cudowny, domowy zapach, który mówi: „Jest dobrze, dziewczyno.”
A na koniec…
Nie będę Ci mówić, że to są bułki idealne - bo ideały nie istnieją. Ale… jeśli bułka może być terapeutą, to ta właśnie jest. Nie oszukuje, nie tyje, nie powoduje wyrzutów sumienia. Jest ciemna, zdrowa i daje Ci wolność.
Z bułkami jak z facetami - jak Ci się rozpada w rękach, to znaczy, że skład był podejrzany od początku.
Nie każda bułka jest warta pieczenia. Czasem lepiej wcisnąć reset, włączyć piekarnik i zacząć od nowa - ze sprawdzonym przepisem i bez ściemy.
Z czułością i przymrużeniem oka,
Sunflower – po ciemnej stronie keto, ale z jasną głową 🌻